Moje jeździectwo

Hej wszystkim!
Dzisiejszy wpis nie będzie o modelach, nie będzie to też post, o którym wspomniałam ostatnio (ten ze ,,spoko pomysłem'' ukaże się w przyszłym tygodniu). Dziś opowiem wam moją historię jeździectwa i mam nadzieję, że się nie zanudzicie...
(zdjęcia będą bardzo niewyraźne, a moja głowa ucięta, ponieważ nie chcę jej pokazywać)

Wszystko zaczęło się, gdy miałam 4\5 lat, już w tym wieku uwielbiałam konie, co wiązało się z tym, że oglądałam wszystkie westerny, kupiłam swojego pierwszego Schleicha i na każdym festynie, zamiast iść na zjeżdżalnie, wolałam przejażdżkę na kucyku.


Mama zapisała mnie na pierwsze lonże, gdy miałam 7 lat, do dziś pamiętam konika, na którym stawiałam swoje ,,pierwsze kroki''. Niestety Pani, która tam uczyła zrezygnowała z pracy i na jakiś czas (nie wiem ile) nie jeździłam.


  Na szczęście w wakacje, pojechałam z rodzicami na mazury, gdzie była całkiem przyjemna stadnina (z tego co pamiętam xd) i tam miałam kilka lonż na dużych koniach, co było dla mnie ogromnym przeżyciem.

                    
Po wakacjach od razu poszukałam stajni w okolicy i kontynuowałam naukę.


Będąc na etapie samodzielnego kłusa i nauki zmieniania kierunków, robienia kół, wolt itd. zmieniłam stajnie. W nowym miejscu jeździłam na klaczy o imieniu Szajni i bardzo dobrze ją wspominam. To właśnie na niej miałam pierwszy galop, niestety krótko utrzymałam się na grzbiecie... Przez upadek, ponownie się zraziłam i zrobiłam kolejną przerwę.


Przyszły wakacje i pojechałam na swój pierwszy obóz konny, do Jaszkowa. Tam poznałam naprawdę sympatyczne dzieciaki i całkiem sporo się nauczyłam, jednak nie wróciłabym tam ponownie.


Po wakacjach w Jaszkowie, postanowiłam wrócić do stajni, okazało się, że zmienił się instruktor i nowa trenerka była dla mnie bardzo niemiła. Za każdym razem, gdy chciałam zagalopować, zamiast upadku, bałam się jej reakcji. Tak, wiem, pewnie pomyślicie, że byłam jakimś wyjątkowo wrażliwym typem, ale ta pani zamiast krzyczeć, jak prawdziwy trener (przynajmniej ja uważam, że to norma xd) była strasznie oschła i cicha. Przez nią zrobiłam kolejną przerwę, najdłuższą z wszystkich.


Ciężko i dziwnie żyło mi się bez kontaktu z końmi... Zdeterminowana, postanowiłam poszukać kolejnej stajni i trafiłam, nareszcie trafiłam na dobrą trenerkę, świetne konie, miłych ludzi i genialną atmosferę. W takiej stajni jestem do dziś!


W końcu nauczyłam się galopować! (Powyżej macie zdjęcie Siwego, czyli mojego pierwszego ulubieńca w stajni.)


Gdy przyszły wakacje, pojechałam na obóz do Łoskonia Starego. Tam jeździłam na klaczce o imieniu Dumka. Bardzo mi się podobało i myślę, że dosyć dużo się dowiedziałam.



Kolejne lata jeździłam i jeszcze raz jeździłam. Cały czas poprawiałam dosiad i uczyłam się pracy łydkami.


W 2016 roku pojechałam na Cavaliade, na której było cudownie! Tyle koni, tyle sprzętu i tacy jeźdźcy... Bardzo mi się podobało i sam fakt, że człowiek może tak zgrać się z koniem zmotywował mnie do dalszej pracy.


W kolejne wakacje, znowu pojechałam na obóz do Łoskonia Starego i po raz drugi jeździłam na Dumce, której zdjęcie macie powyżej. Było świetnie!


1 października 2017 rozpoczęłam pracę z Śnieżką i tak zaczął się ważny rozdział w moim końskim życiu. (Zdjęcie powyżej jest z 1 października i tak wiem - moje nadgarstki to masakra na tej fotce)


W 2017 roku po raz kolejny byłam na Cavaliadzie. Od tego czasu stałam się wielką fanką Andrzeja Opłatka, który mając 20 lat wygrał najważniejsze Grand Prix!


Cały czas pracowałam z Śnieżką, która nie jest koniem łatwym, mamy całą masę pracy nad zgięciem, wyczuleniem na łydkę i ustawieniem... Lecz wiem, że od takiego konia można się nauczyć naprawdę wiele. Pracuję z nią do dziś i mamy mnóstwo gorszych treningów (bardzo często przeze mnie).


 Nie jestem doświadczonym jeźdźcem, wiem to, ale wiem też, że całkiem dobrze siedzę i staram się być cierpliwa, co w pracy z takim koniem jest bardzo trudne.


Szalenie mi na niej zależy, chcę się z nią dobrze zgrać. Pracuję z tym stworkiem już ponad 10 miesięcy i zrobiłyśmy ogromny postęp, który w gorsze dni mnie motywuje.


W kwietniu tego roku zaczęłyśmy skakać. Najpierw małe krzyżaczki, później małe stacjonatki, zaczęły się niskie szeregi, a co jakiś czas przeszkody rosną...


Aktualnie nasz rekord to około 70 cm, wiem, że to mało, ale dla mnie i dla niej to całkiem sporo i pamiętajmy, że o wiele bardziej liczy się technika, niż wysokość (przynajmniej dla mnie i mojego trenera).


Uwielbiam ją i mam nadzieję, że będziemy mogły się dalej rozwijać...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Uff, skończyłam! xd Powiem wam szczerze, że uwielbiam wspominki, ale trochę się boję czy spodoba wam się ten post, bo zdjęcia niewyraźne, no i nie jest o modelach, więc piszcie czy takie wpisy też mam wrzucać i na razie tyle, do zobaczenia!
         
                                                            
                             -Wolfhorse Studio









Komentarze

  1. Bardzo fajny post. Lubię takie czytać, bo przy okazji mi też bierze się na wspominki.
    Cóż... moja historia z końmi jest raczej krótka i powiem, że bardzo mi brakuje kontaktu z tymi zwierzętami, ale nie wiem czy ponownie wsiadłabym na konia.
    Pozdrawiam i życzę owocującej oraz udanej pracy ze Śnieżką!

    lyeshan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) Wiesz, zawsze można po prostu przyjść do byle jakiej stajni pogłaskać konie na padoku, bo nawet to jest przyjemne

      Usuń
  2. Lubię oglądać takie niewymuskane zdjęcia z końmi, przy okazji poznając część czyjejś historii. Powodzenia w pracy ze Śnieżką ;-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzę powodzenia w pracy z Śnieżką :)
    Przyznam się szczerze, że zazdroszczę Ci jednego: możliwości pracy z wybranym koniem. Ja niestety nie mam za bardzo jak pracować z Szafą, głównie przez niechęć do niej mojej mamy. Jej zdaniem Gruba jest najgorszym na co mogę wsiąść, niszczy mi dosiad i zatracam na niej wszystko co poszło na treningi ujeżdżeniowe. Dlatego bardzo, bardzo Ci zazdroszczę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) Chciałabym Ci coś poradzić, ale niestety nie wiem jak, więc będę życzyć ci po prostu powodzenia w tym co robisz

      Usuń
  4. Świetny wpis! Ani trochę nie było to dla mnie nudne, wręcz przeciwnie! Życzę sukcesówz Śnieżką i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz