Malarskie podejścia-próby i potknięcia

Hej wszystkim!
Dzisiejszy post będzie o customach. Długo zwlekałam z wstawieniem takiego wpisu, jednak w końcu się za to zabrałam. Nastał dzień, w którym poznacie moje dwie przemalowane szkapki. 


--------------------------------------------------------------------------------------

Przygodę z malowaniem modeli zaczęłam około trzy/cztery lata temu. Zaznaczę jednak, że przez te 3/4 lata zrobiłam zaledwie trzy customy. Pierwszą figurką, którą torturowałam był wycofany ogier pinto z Schleich i nie, dzisiaj go nie pokażę. Zrobię to w innym wpisie, ponieważ konik jest tak szkaradny, że ... Po prostu nie chcę go przedstawiać. Pokażę natomiast dwa konie, które przerobiłam w wakacje 2018 roku. Bardzo się nad nimi napracowałam i efekt jest...niezły? Nie wiem, sami oceńcie. Ja nie jestem zachwycona, jednak je lubię, bo sama malowałam, chyba rozumiecie...



El Camp


Oto El Camp, piękny gniady wałach (tiaaa, wymyśliłam mu płeć, ponieważ wzorowałam się na koniu Andrzeja Opłatka, o tym samym imieniu). Malowałam go farbami z Koh-I-Noor'a, a cieniowałam pastelami z Credau, jedynie odmianki, ochraniacze i nauszniki zrobiłam farbą firmy Liquitex (Basics).


Jest masa niedociągnięć... Kopyta szaro-czarne, białe odmianki i szare ochraniacze.


Na czole starałam się zrobić odmianę z włoskami i myślę, że całkiem mi wyszło.


Po każdej nałożonej warstwie widziałam białe prześwity, dlatego na samą grzywę z ogonem poszło troszkę nerwów.


Podoba mi się odcień maści. Dużo warstw farby i cieni wykorzystałam, aby uzyskać ten rodzaj brązu.


Jestem bardzo ciekawa, co myślicie o tej pracy. Ja jestem zadowolona, jednak nie powiem, że koń jest ładny, bo to chyba przesadzone.


 A tutaj porównanie z koniem w oryginalnym malowaniu (klaczą z zestawu turniejowego Schleich o numerze 42111).


-------------------------------------------------------------------------------------------

Aria 


Tutaj klacz maści... brudnokasztanowatej?
Nie wiem dokładnie, miała być brudnokasztanowata, a co wyszło, to sami oceńcie.


Malowałam i cieniowałam tymi samymi materiałami, co poprzedni model. Przyznam, że tutaj nie musiałam mocno wysilać się nad odcieniem maści. Nałożyłam kilka warstw czarnej farby, później pocieniowałam i gotowe!


Niestety konik delikatnie się klei, a to jest przyczyną przyczepiania się do farby roztoczy kurzu domowego.


Grzywa jest delikatnie pożółknięta (celowy zabieg).


Ogólnie tę klaczkę bardziej lubię. Po pierwsze ma ciekawą maść, a po drugie sam model jest taki... ładniejszy.


I tutaj porównanie z oryginalnym malowaniem (po stronie prawej stoi klacz lipicańska Schleich o numerze 13737).


--------------------------------------------------------------------------------------------


Piszcie co sądzicie o moich customach i który podoba wam się bardziej? 
Na dziś to wszystko, do zobaczenia!

       -Wolfhorse Studio


Komentarze

  1. Niezłe! Mi bardziej przypadła do gustu Aria, bardzo ładnie wygląda ten jasny warkoczyk na ciemnej sierści.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Obydwa modele są sympatyczne! Cieszę się, że ktoś wziął się za przemalowanie klaczy z zestawu, bo uważam ją za naprawdę fajny model mimo swoich wad. Co do Arii, bardziej niż brudnego kasztana przypomina mi.. srebrną karo? Nie pamiętam jak to się dokładnie nazywało, ani nawet nie mam pewności czy rzeczywiście tak jest. Mój Farolek właśnie takiej był maści. Generalnie ostatnio się zakochałam w ciemnych maściach z jasnymi grzywami, ogonami.
    Pozdrawiam!
    modelekoni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję^^ A co do ciemnych maści i jasnych grzyw, to ja też je uwielbiam, jednak mam ich niewiele w swojej kolekcji ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. One są prześliczne!
    Sama nie wiem który mi się bardziej podoba, chyba El Camp:3
    Chciałabym umieć tak malować. Ja malowałam od roku i zrobiłam 10 customow. A Ty możesz być ze swoich dumna:) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz