Zmieszanie, wyrzuty i świąteczne prezenty

Hej Wszystkim!
Ostatnio na świecie nie dzieje się zbyt dobrze. Australia płonie, rozbił się samolot, politycy ostro się naparzają, a ja siedzę bezczynnie... Beztrosko kupuję figurki zwierząt, a przecież prawdziwe stworzenia giną na naszych oczach. Nie bierzcie mnie za jakiegoś psycho ekologa. Po prostu chciałabym, abyście zwrócili uwagę na rzeczy ważne i ważniejsze. Oczywiście kupujcie koniki bo to super, ale pamiętajcie o tym, że  ,,gdzieś tam, dalekooo'' w Australii i nie tylko, dzieje się coś strasznego. Zbieramy figurki zwierząt, bo różne istoty lubimy. Może warto byłoby pomóc im w tak ciężkich czasach?


Mi w  święta udało się zebrać troszkę oszczędności (od babć itd.) więc plan mam taki, aby wpłacić na jakąś fundację. Rzeczywistości w jeden dzień nie zmienię, ale przynajmniej poczuję się lepiej.

Chyba nikt nie chciałby, żeby na świecie zabrakło zwierząt. Niedługo może zabraknąć nawet ludzi. Bądźmy pokorni i mądrzy-przyroda nas potrzebuje.


 Musiałam to wyrzucić-przepraszam

---------------------------

Głównym tematem dzisiejszego wpisu są figurki, które znalazłam pod choinką. 
Zaczniemy od Apacza:


Oto największa pokraka na świecie! Krzywe nogi, dziwna poza, niezłe malowanie...


No i skradł moje serducho. Tiaaa naprawdę lubię Schleichowe konio-żyrafki.


Może powiem teraz o najważniejszym: koń jest ogierem rasy Pinto, którego znalazłam w jeździeckiej kawiarni firmy Schleich o numerze 42519.


Niestety robienie mu zdjęć na śniegu jest bardzo ciężkie. Niejednokrotnie musiałam użyć lampy, aby oświetlić ciemny pysk.


 Z malowaniem szału niema, choć mi bardzo podoba się rozmieszczenie i kolor łat.


 Myślę, że pysk to najlepsza część moldu. Chyba właśnie dzięki temu konik mi się podoba ;)


No lubię tego ciapka, nie ma co...


 W zestawie znalazłam też niezbyt ładnego ludzika i siodło z ogłowiem.


Oto Kaja!





Ładna parka <3
 Chcielibyście opis samej kawiarni?
--------------------------------------------

Od innego ,,Mikołaja'' dostałam jeszcze pieska oraz źrebaczka. I cóż-od razu zostali przyjaciółmi.



 Piesek nazywa się Toby.

 

 Źrebaczek to mały ogierek pinto, nazwałam go Aro.




 




 Cudaki ^^


--------------------------------


 Na zakończenie moje Breyerowe maluszki.


Na dziś to wszystko. Mam nadzieję, że fotki Wam się podobają (nieźle mi przy nich palce odmarzały xd)
Niedługo będę mieć też ferie, więc jeszcze w styczniu postaram się opowiedzieć coś o innych nowościach, a przede wszystkim pokazać nowe akcesoria!
Do zobaczenia <3


PS A no i bym zapomniała! Założyłam kolekcjonerskiego instagrama -  _wolfhorsestudio_

Serdecznie na niego zapraszam.




                                        - Wolfhorse Studio

Komentarze

  1. Aż przypomniał mi się wiersz, który poznaliśmy przy okazji lekcji o PRL-u ,,To mnie nie dotyczy" S. Barańczaka. Bardzo ważny apel, przypominający, że nas też dotykają ,,odległe" wydarzenia.
    Co do reszty (całości) posta - podobają mi się bardzo zdjęcia, zwłaszcza drugie zdjęcia Apacza od prawej strony. Sam Apacz nie przypadł mi do gustu, odwrotnie niż u Ciebie, ten pysk mnie odrzuca. Za to jego grzywa wydaje mi się wyjątkowo ładna.
    Na pierwszy rzut oka pies na swoim pierwszym zdjęciu wydał mi się żywy. Swój błąd dostrzegłam dopiero przy kolejnych fotografiach c'x
    Aro ma w sobie coś, co mnie odrzuca, ale przede wszystkim spotykam się z nim często w internecie, więc naoglądałam się go i zdania już raczej nie zmienię.
    Na jakim moldzie jest pierwszy Breyer? Mam pewne podejrzenia, ale wolę się upewnić :)

    Gratuluję wszystkich pięciu nowych pysków i jednej twarzy! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie <3 Jednak nowe figurki są tylko trzy, mustang z jednorożcem pojawiły się na mojej półce już dość dawno ;) A z tego co wyszukałam pierwszy breyerek to model Drafter ;)
      Pozdrawiam ciepło i dziękuję za komentarz <3

      Usuń
  2. Zgodzę się, że ostatnio się źle dzieje. I dobrze, że masz taką świadomość. Sama czasem sie łapię na myśli, co ja właściwie robię? Po co mi tyle zbędnych rzeczy, dlaczego robię tak, a nie inaczej? Australia to dosłownie gorący temat, chociaż ostatnio zaczął padać deszcz, ale dzięki tej tragedii przypomniało mi się, że w podbiegunowych częściach świata też nie jest kolorowo i o tym ludzie aż tak bardzo nie pamiętają. Nie widzą wygłodzonych misiów polarnych chodzących po górach śmieci, nie widzą fok, żółwi zaplątanych w ludzkie śmieci i chociaż topienie się lodowców to naturalne zjawisko, śmieci już nie.
    Nawet w sklepie biorąc papierową torbę pomagamy, nawet dzięki tak małej rzeczy możemy się poczuć lepiej.
    ~~~
    Podoba mi się ten pintosz, jest dziwny, ale ładny. Taki *nowy*. Malowanie ma nieciekawie ze względu na brak dokładności, ale sam w sobie fajnie wygląda. I lalka też mi się podoba, równie straszna, co pozostałe, lecz ma tak pięknie kolorowe ubranko. (I tak, ja też tak czasem wyglądam!) Co do psa, to zawsze jakiegoś firmowego chciałam mieć w wersji modelowej, żaden jednak mnie na tyle nie zachwycił. No i źrebak, mam go u siebie i lubię go. Na instagrama już zaglądam, pozdrawiam i liczę, że szybciej się zobaczymy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hhaha też mam nadzieję, że posty będą częściej i zgadzam się z Twoim zdaniem ;) Nawet zwykłe oszczędzanie wody ma znaczenie
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  3. Szanuję za pomysł z fundacją i gratuluję nowych modeli, mi najbardziej przypadł do gustu szczeniok ;-)
    Udanych ferii!
    (Jeżeli ten komentarz dodał się 2 razy, wybacz, coś mi telefon nie bangla).

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobrze, że to z siebie wyrzuciłaś. A u Ciebie śnieg! Jak ja zazdroszczę... Zdjęcia piękne i koniki także. Ja bardzo chętnie przeczytam opis kawiarni :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety śnieg nie był u mnie tylko ja byłam w górach. Tam gdzie mieszkam czasem widać jedynie szron ;( Dzięki za miłe słowa i również pozdrawiam!

      Usuń

Prześlij komentarz